Kosa25 (2016-06-06 10:52:05) Zdaje się, że z prawnego punktu widzenia obecnie Nowy Dwór nie jest dzielnicą czy obrębem geodezyjnym, (ulice-obręb: Chłopska, Jęczmienna- Bartniki, Nowodworska- Nowe Osiedle, Solińska, Spółdzielcza- Bartoszów). Zagadkę dzielnic i obrębów Legnicy rozstrzygnąć mógłby człowiek, który żył dawno temu - nazywał się Salomon. Być może jego umysł byłby w stanie ogarnąć wszystkie te wariactwa. Ot choćby ładny przykład- od lat trąbi się o rewitalizacji Zakaczawia i remontuje się w ramach tego programu trzy ulice: Libana, Pobożnego i Chrobrego. Oficjalnie wszystkie te ulice to obręb Stare Miasto. Brak szukać w tym jakiegokolwiek sensu. ,,Formalnie, choć status miasta daje taką możliwość, Legnica nie jest podzielona na osiedla ani dzielnice. Jedynym istniejącym podziałem, używanym do celów ewidencyjnych i rejonizacji szkół jest podział na 40 obrębów: Zabłocie, Piaski, Kąpielisko, Czarny Dwór, Piątnica, Górka, Ulesie, Zosinek, Fabryczna, Stare Miasto, Kartuzy, Piekary, Wrocławskie Przedmieście, Ogrody, Tarninów, Ochota, Winiary, Bielany, Nowiny, Białka, Glinki, Bartniki, Nowe Osiedle, Huta, Ludwikowo, Rybaki, Domki, Nowy Dwór, Bartoszów, Nowa Wieś, Przybków, Rzeszotary, Pawice, Pątnów, Piekary Stare, Piekary Wielkie, Piekary Osiedle, Pawłowice, Smokowice, pokrywających się z obrębami geodezyjnymi''. Ok, ale w spisie ulic żadna nie jest podporządkowana obrębowi Nowy Dwór- no chyba,że jest to obręb bez ulic?
VonGregor (2016-06-06 16:22:14) Najciekawsze jest to, że Legnica przed wojną musiała być podzielona na dzielnice, ponieważ miała urząd nadburmistrza, który funkcjonował tylko w takich miastach. Ciekawe czy istnieje gdzieś mapa z takim podziałem administracyjnym - byłbym zainteresowany. A jako geodeta też miałem problem z tymi podziałami i to z tych samych powodów co Ty i na na naszym portalu.
VonGregor (2016-06-11 20:54:51) Mam taką koncepcję, że może to nieistniejąca Villa Bisser lub Bissau mająca adres Nowodworska 59, czyli tam gdzie dziś stoją pawilony na wprost LPGK. Co o tym sądzisz?
Kosa25 (2016-06-13 10:05:41) Jest to możliwe, lecz trudne do weryfikacji. Przyznam, że nie pamiętam nawet jak wyglądał przed remontem.
VonGregor (2016-06-13 13:17:19) Też się nad tym ostatnio zastanawiałem. Pamiętam z czasów szkoły średniej (Rolnik), że to wyglądało jak zwykły spichlerz.
VonGregor (2019-03-11 14:59:29) Jak forma? Zastanawiając się dłużej nad kwestią Nowego Dworu zaczynam skłaniac się ku tezie, że to nie obszar Villa Byssi, gdyż folwark Neuhof lokowany był na terenie dawnej fabryki cukru na rogu Jaworzyńskiej i Nowodworskiej. Jeżeli tak jest, to obiekt nie istnieje...
Kosa25 (2019-03-11 18:47:44) Obawiam się, że dłuższą chwilę to jeszcze powisi w tej kategorii. Równie dobrze sami Niemcy mogli radykalnie powyższy budynek przebudować- gdziekolwiek się znajdował/znajduje.
VonGregor (2019-03-12 08:41:48) Oczywiście masz rację. Chodziło mi o to, że w tej formie on nie istnieje na dostępnych mi materiałach.
Fruzia (2020-05-06 18:15:36) Zdjęcie to to prawdopodobnie dom moich dziadków na środku stała dużą lipa przedwojenna. Jak będę u rodziców to poszukam zdjeć
Fruzia (2020-05-06 18:20:41) Nowodworskiej 61 teraz wygląda trochę inaczej ale pytałam taty innego pałacu oprócz tego na początku nowodworskiej nie było na tej ulicy. Dom z pod nowodworskiej 61 był domem zarządcy przed wojną z przodu była piękna weranda, którą po wojnie usunięto żeby wyprostować drogę, to zdjęcie jest od strony podwórka i widać że dom po 1911 został z jakiegoś powodu prze budowany.
ragnar (2020-05-06 18:30:36) Owszem budynek przy Nowodworskiej 61 wygląda jak dom zarządcy, ale powyżej mamy potężny obiekt o całkiem innym stylu, nie wspominając o tym, że ten powyższy jest kilkukrotnie większy.
VonGregor (2020-05-06 19:18:21) Ta mapa pokazuje, że to co pisze Fruzia ma sens. Tam była Villa Bissy i to może właśnie ona jest na w/w zdjęciu. A budynek nr 61 to tylko budynek zarządcy.Na innej mapie duży budynek znajduje się miedzy domamem zarządcy a firmą Eukana, a nie jest to stodoła przy LPGK. Wnioskuję, że pałac zburzono. Po za tym w tej okolicy trwały walki w 1945, więc może zniknął wtedy.
Fruzia (2020-05-06 18:56:30) Tak tylko ten budynek jest z 1911 roku może się mylę ale te podwórko i to drzewo na środku pasują mi do podwórka na którym się wychowałam. Jak będę miała stare zdjęcia do wrzucę i porównamy dom mógł częściowo spłonąc i został prze budowany ale to tylko moje domysły
Fruzia (2020-05-06 22:26:19) Von Gregor wszystko się zgadza w miejscu gdzie stoi dom z numerem 61 według mapy stała willa bissy i jest na mapie łuk drogi z przodu domu, babcia opowiadała mi że z przodu był piękny ganek jeszcze po wojnie potem został zburzony, podwórko na sto procent jest podwórkiem z mojego dzieciństwa tylko ten dom mnie intryguje co się z nim stało i kiedy, szkoda ze dziadki nie zyją ,bym się ich pod pytała bo mieszkali przy tej ulicy zaraz po wojnie najpierw w mieszkaniach na terenie dzisiejszej restauracji magnolii a ok lat 50 w tym budynku , ciocia mieszka tam do dzisiaj tylko wycieli lipę która rosła na środku podwórka i do budowali ganek.
Fruzia (2020-05-06 22:29:43) Przepraszam na środku rosła akacja a lipa przy domu
Tado (2020-12-20 23:44:23) .
JanPach (2024-02-06 12:27:46) Kolega z Poczdamu twierdzi, że wie, co jest na tym zdjęciu; obiekt obecnie już nie istnieje. Czy osobę, która wstawiła to zdjęcie, mógłbym prosić o skan drugiej strony pocztówki?
Danuta B. (2024-02-06 14:03:36) Kolega Kosa25 od kilku lat nas nie odwiedza. Pocztówka z korespondencją na awersie na odwrocie miała głównie linie do wpisania adresu, czy były jakieś inne dane np. wydawcy, nie wiadomo.
VonGregor (2024-02-06 14:57:12) Skoro wie, to niech powie.
Czerniawski (2024-02-03 14:25:16) Tam nie było żadnej bramy, ułatwiającej wjazd pod bramę 1 oraz 2 przy ul. Tarnopolskiej. Była przy ul. Lwowskiej, ale tutaj na murze była ciągłość i obok stał śmietnik a po tym murku można było chodzić po całej jego ciągłości. Za to wyjeźdżało się obok przejścia na pasach gdzie był trawnik, a i ścieżka na CPN. Teraz są tam chaszcze. Mój ojciec kupował tam wieczorem papierosy. Tak samo usunęli podjazd dla wózków a to chyba był jedyny w Legnicy, bo kiedyś był reportaż w TVP. Było to ciekawe rozwiązanie dla wózków bez użycia windy.
Czerniawski (2024-02-03 14:27:29) Dodatkowo jeszcze w latach 2000-2004 był z tyłu biału budynek i tam się wjeźdzało na teren podwórka a przez podwórko pod chodnik. Nie istniała więc "dawna brama", skoro trzeba było jechać objazdem.
Iras (Legzol) (2024-02-03 17:12:47) Miło powitać nowego kolegę na portalu. Którego okresu dotyczy Twoja opowieść o bramie, a właściwie o jej braku. W latach 90. XX w. i w pierwszym dziesięcioleciu XXI w. na pewno nie było tutaj bramy, bo była zamurowana. Przed pamiętnym rokiem 1980, teren zajmowany przez PGWAR od ulicy Chojnowskiej odgrodzony był płotem zbudowanym z pionowych elementów (nie pamiętam czy metalowych, czy drewnianych), przez które można było podziwiać np. kąpiących się sowieckich żołnierzy. W roku 1980, gdy w Polsce wybuchły strajki, "przeźroczysty" płot zamieniono na murowany (z cegieł), który przetrwał do czasów obecnych. Prawdopodobnie wówczas została zamurowana brama, która, być może, pełniła funkcję pomocniczą. Gdybam, bo z lat 60. i 70. XX w. najlepiej zapamiętałem płot (opisany wyżej) i basen.
Iras (Legzol) (2024-02-01 14:19:25) W tym samym momencie wyświetliła się jako niezidentyfikowana i prawidłowo opisana :)
Tony (2024-02-01 14:56:08) Najpierw dodałem, a kilka minut później zidentyfikowałem :)
Czerniawski (2024-01-31 17:41:39) To zdjęcie znalazłem. Tutaj mieszkał noblista, Heinrich Wilhelm Dove. Jego rodzina tu mieszkała. W 1661 roku osiedlili się w Legnicy, jego pradziadek Richard Dove był właścicielem apteki i ławnikiem sądowym Rady Miasta. Gottfried Reinhard Dove, ojciec, pełnił funkcję asesora sądu dworskiego i zajmował się kupiectwem. Założył on w jednej z kamienic sklep z towarami kolonialnymi. Heinrich Wilhelm Dove urodził się tutaj 6.10.1803 roku. To jest naprzeciwko śledziówek!
Czerniawski (2024-01-31 17:31:38) Tu mieszkał ten fizyk, Henryk Wilhelm Dove. Jego rodzina tu mieszkała. Tam na zdjęciu znajduje się budynek, który nosił miano "Dovehouse". To naprzeciwko śledziówek!
Wojtek Wiszniewaki (2024-01-29 18:54:06) Przecież to nie jest ul. Piątnicka tylko Pawicka
chrzan233 (2024-01-21 03:19:20) Gratuluję wszystkich (8) poprawnych odpowiedzi w konkursie. Decyzją biskupa legnickiego Andrzeja Siemieniewskiego w 2022 r. Wyższe Seminarium Duchowne w Legnicy zostało rozwiązane a klerycy pod koniec roku przeniesieni do Metropolitalnego Wyższego Seminarium Duchownego we Wrocławiu. Kuria pozostała na swoim miejscu. "Seminarium" przeniosłem z głównej nazwy obiektu do nazw dawnych.
Iras (Legzol) (2024-01-21 10:04:44) Już możesz zmienić opis :)
chrzan233 (2024-01-22 01:06:36) Opis zmieniony.
Kosa25 (2014-10-17 22:29:05) Wcieliłem w życie pomysł zebrania kart Frolicha- Nigdy wcześniej nie interesowali mnie wydawcy pocztówek ale z biegiem czasu stwierdziłem,że wiele pięknych kart wdali dwaj twórcy-Paul Frolich i Paul Umlauf.Pomysł zebrania kart pionierski nie jest ale czy ma to jakiekolwiek znaczenie? Przypisałem do Frolicha 54 karty(są wśród nich bodajże 4 zdjęcia wykonane przez niego).Kart tych bez wątpienia jest więcej-pomysł jest rozwojowy i karty powinny się z czasem odnajdywać.Dziękuję za wrzucenie wątku na stronę główną miasta.
maras (2014-10-17 22:34:08) Fajny pomysł, a i realizacja konkretna :)
chrzan233 (2024-01-21 02:23:52) Na aukcji z obiegiem 1910.
rajaser (2014-07-15 10:48:05) Warto przypisać do Zamku Piastowskiego.
Kosa25 (2014-07-15 10:51:21) Naturalnie,zapomniałem o tym .Dziękuję.
Filosss (2014-07-16 09:21:09) Dwa przeciwstawne procesy w mieście - zgoda, ale o całkowicie innym podłożu. Bądź co bądź Zamek Piastowski po 1945 r. to jedno ze spoiw łączących polskość Legnicy - tą sprzed kilku wieków i obecną. Natomiast kamienice były tylko i wyłącznie symbolem burżuazji i mieszczaństwa i to co gorsze niemieckiego mieszczaństwa. Myślę, że spalenie Zamku przez Rosjan było swoistym strzałem w kolano, bądź co bądź był to ymbol dawnej polskości tych ziem. Ale z drugiej strony... Spalenie zamku podpięto pod działania wojenne, a dzielne ręce polskich robotników skutecznie spowrotem wzniosły te mury, ku świadectwu, że polskość Legnicy ma głębokie korzenie....
Kosa25 (2014-07-16 11:16:03) Rozmawiałem kiedyś z dyrektorem Muzeum Miedzi i co do zamku pewności nie ma-czy spłonął w wyniku działań wojennych czy sowieckiego barbarzyństwa.Natomiast przytoczę fragment ze Szkiców legnickich XXXXIII-materiał autorstwa Macieja Juniszewskiego: ,,Summa summarum,cegła z dobrej legnickiej Starówki szła na odbudowę zlikwidowanej przez wojnę Starówki warszawskiej.Czyli burzyliśmy to ,co istniało w Legnicy,by budować to,czego już nie było w Warszawie.Taka była polityka ówczesnych władz i architekta Legnicy.Niemniej jednak lata 60 XX wieku to zabudowa Rynku i częściowo ul.Najświętszej Marii Panny.'' Znam i szanuję Pana Juniszewskiego.Ale z tym co napisał nie zgadzam się.Powiedzcie mi jako warszawiak-jest jakaś możliwość tej legnickiej cegły? Ja w to raczej nie wierzę.To się po prostu nie zgrywa czasowo.No chyba ,że cegłę wywożono w latach 1948-1950 ale dla mnie to zupełny nonsens. Chciałbym kiedyś ten głupi mit obalić. Z całym szacunkiem dla Pana Juniszewskiego-to zdanie o Warszawie to bramka samobójcza.Co o tym sądzicie?
Filosss (2014-09-08 10:19:20) Odpowiadam nieco po czasie czując się wywołany do tablicy. Temat cegły rozbiórkowej na "odbudowę Warszawy" to temat równie mglisty i niedopowiedziany, co wyburzenie legnickiego Starego Miasta, czy zrównanie z ziemią legnickiego niemieckiego cmentarza. Abstrahując od tego, że w morzu warszawskich ruin cegły było "w bród" (tej historycznej gotyckiej również) to Polska Ludowa w pierwszych powojennych latach/dekadach cały obszar ziem odzyskanych traktowała jako "kopalnię cegły". Niemal każde miasto czy miasteczko, które padło ofiarą powojennych rozbiórek ma swoja legendę, że akurat ich cegła poszła na odbudowę Warszawy. Biorąc pod uwagę skalę i ilość owej rozbiórkowej cegły z tych miast w Warszawie możnaby odbudować zapewne kilka jeśli nie kilkanaście warszawskich starówek. Moim zdaniem "cegła na odbudowę Warszawy" to było sprytne hasło - klucz, które miało zamknąć usta wszystkim przeciwnikom powszechnej na ziemiach wyzyskanych rozbiórki zdrowych kamienic. Prawdziwe miejsce przeznaczenia owej rozbiórkowej cegły nie jest znane - choć trzeba wziąć pod uwagę, że po wojnie budowało, a raczej odbudowywało się dużo - pod potrzeby prywatne i publiczne. Tyle w zarysie ogólnym. W szczegółach - odnosząc się do legnickiej cegły - to jest to moim zdaniem typowa próba usprawiedliwienia niezrozumiałej decyzji jaką było wyburzenie legnickiego Starego Miasta. Biorąc chociażby pod uwagę daty obu procesów - na co zwrócił uwagę Kosa. Początki rozbiórki legnickiego SM to rok. ok. 1960 - ze wskazaniem na zintensyfikowanie działań w latach następnych. Natomiast odbudowa warszawskiego Starego Miasta to proces o wiele wcześniejszy bo już w 1953 r. oddano do użytku I Etap i ta data funkcjonuje jako data odbudowy warszawskiej Starówki. Do kiedy owa odbudowa trwała? Trudno powiedzieć bez zagłębienia się w specjalistyczną literaturę. Ostatnim dużym zrekonstruowanym gmachem w ramach odbudowy był Teatr Wielki, który oddano do użytku w 1965 r. Do tego czasu całe warszawskie Stare i Nowe Miasto zapewne już "stało". Czy legnicka cegła mogła być używana do budowy w Warszawie gomułkowskich bloków? Trudno powiedzieć - bloki budowało się już wówczas w całej Polsce (w Legnicy również) - dlaczego zatem legnicka cegła miałaby trafić do Warszawy, skoro po drodze budujących się miast było kilka/dziesiąt... Było tak jak pisze ref humbold - bez pewności co do polskości tych ziem były one traktowane jako tereny maksymalnego wyzysku. Inne realia - dziś płaczemy za utraconymi pięknymi kamienicami - wówczas były to tylko budynki należące i wybudowane przez złych Niemców i wszystko co złe niemieckie należało zastąpić tym co dobre - polskie. A że wyszło jak wyszło - i Legnica z polskich rąk od 1945 r. nie otrzymała nic dobrego i żaden z powstałych po 1945 r. budynków nie zasługuje na większą uwagę - to inna sprawa. Podsumowując - można dyskutować nt. przeznaczenia cegieł z rozbiórek trwających w latach 40 tych i pierwszej połowie lat 50 tych (czyli za tow. Bieruta) - czy aby faktycznie warszawskie kamienice nie zostały z nich wzniesione, ale przypisywanie rozbiórce legnickiego SM miana "pod potrzeby odbudowy Warszawy" jest moim zdaniem bardzo dużą nadinterpretacją, mocno krzywdzącą dla Warszawy, bo w powszechnej opinii "Warszawa powinna oddać cegłę z jakiej została odbudowana"... Ale to już jest problem braku identyfikacji polskiego społeczeństwa ze swoją stolicą, który występuje również w wielu innych krajach. Tyle z mojej strony.
ref-humbold (2014-07-18 19:24:02) Należy pamiętać też, że przez wiele lat po wojnie całe Ziemie Zachodnie były traktowane jako tereny tymczasowe. Zapisy z Poczdamu mówiły, że te tereny będą "pod polską administracją do czasu następnej konferencji pokojowej" (która oczywiście nigdy się nie odbyła). Wobec tego starano się zabrać ile się da, dopóki Polska administrowała te obszary. Warszawę odbudowywała nie tylko cegła wrocławska, ale też szczecińska. Bano się, że na Ziemie Zachodnie niedługo wrócą Niemcy, a Polacy będą zmuszeni się wyprowadzić. Stąd też taka polityka rabunkowa na tych terenach.
Kosa25 (2014-09-08 12:40:06) Bardzo ciekawy wywód.Przekleństwem jest to ,że tym tematem nie zajął się żaden historyk.I to najlepiej porządny-wtedy nie mielibyśmy wątpliwości co do przebiegu rozbiórki,decydentów, okolicznościach i firmach wykonujących to zlecenie. A co do cegły-robiłem ostatnio zdjęcia tarninowa i słyszałem jak jeden staruszek mówi do drugiego; ,,Ja sam cegłę z Legnicy na Warszawę ładowałem.'' Pogadałem chwilę z człowiekiem ale jego relacja historyczna nie była warta funta kłaków.Pytam go czy wojnie było dużo spalonych budynków przez Sowietów.On odpowiada,że Rosjanie nic nie spalili. Pytam w takim takim razie kto palił.On mówi Niemcy.Miałem kiedyś nadzieję,że wiekowi ludzie będą cennych źródłem.Ja do tej pory wysłuchałem jedynie masę głupot rodem z poprzedniego sytemu.Inna sprawa-przy tak wielkiej rozbiórce ciekawe kto ponosił koszty prac?
Filosss (2014-09-08 22:54:17) Kto ponosił koszty? W powojennej Warszawie, w której również w imię socrealistycznej doktryny rozbierano kamienice ocalałe z pożogi wojennej, rozbiórek dokonywały firmy prywatne, które w rozliczeniu za wykonane prace rozbiórkowe otrzymywały cegłę z tejże rozbiórki - paradox nieprawdaż... Jak było w Legnicy epoki Gomułki? Wątpię, aby kiedykolwiek jakieś badania tej kwestii zostały przeprowadzone. To bardzo niewygodny temat, a "przypadkiem" może zostać obalony mit cegły na odbudowę Warszawy... Po co - przecież w opinii społecznej lepiej jest "wierzyć", że to Warszawa temu winna, a nie "widzi mi się" tych czy innych dygnitarzy, którzy wówczas od ponad 15 lat rządzili polską Legnicą.
Iras (Legzol) (2017-12-18 16:39:02) To, że cegła rozbiórkowa z legnickiej starówki została wywieziona do Warszawy jest zwykłą bzdurą. Starówka legnicka była burzona metodą na "spychacz" (jeżeli się mylę niech ktoś rzuci we mnie cegłą), a zatem efektem rozbiórki był zwykły gruz, który został użyty do budowy legnickiego stadionu.
Filosss (2017-12-27 07:41:50) Hasło "cegła na odbudowę Warszawy" nie jest bezimienne - łatwo wskazać przyczynę i "odległego" winnego. Akcja na spychacz jest bezimienna, a zatem bezsensowna w odbiorze społecznym rodząc jednocześnie o wiele więcej pytań, na które ówczesna czy obecna władza niekoniecznie chciałaby odpowiadać...
Kosa25 (2017-12-27 12:14:44) Hmmm. Z racji tego, iż niejako czuję się odpowiedzialny za wywołanie niniejszej dyskusji pozwolę sobie zabrać głos. 1) Na wszystko to co napisałem mniej więcej do 2016 roku patrzę naprawdę z ogromnym dystansem. Z perspektywy czasu widzę to zupełnie inaczej, jakaś połowa moich ,,błyskotliwych’’ przemyśleń nadaje się na przemiał. Natomiast opis powyższego zdjęcia nie jest zły- byłbym w stanie spokojnie go obronić przed jakąś komisją historyczną. Zresztą skoro nie ma żadnej (!) naukowej pracy na ten temat błędy są nieuniknione. Co do cegły na Warszawą, koniecznie przeczytać należy (nie wiem czy link się wyświetli) więc przetoczę interesujący fragment: ,,Z wyliczeniem takich strat byłby zresztą problem. Prof. Jakub Tyszkiewicz, historyk z Uniwersytetu Wrocławskiego: - Legnica, tak jak inne dolnośląskie miasta, była w latach 1949-1955 objęta akcją tzw. odzysku cegły i jej wywózki. Z dostępnych źródeł wiemy, że rozebrano w tym celu 50 kamienic. Trudno natomiast ze stuprocentową pewnością stwierdzić, że te materiały trafiły rzeczywiście do Warszawy. Panuje takie przekonanie, bo tak głosiła propaganda komunistyczna w tamtym czasie. Rzecz wymagałby jednak gruntownego zbadania, bo cegły z Dolnego Śląska były wywożone także np. na budowę Nowej Huty’’. Proszę zwrócić uwagę na dwa kluczowe słowa - gruntownego zbadania. Profesor Tyszkiewicz jest niewątpliwie ekspertem jeśli chodzi o te kwestie. Tak więc jeśli chodzi o ten temat sugerowałbym poczekać, aż kiedyś ktoś kompetentny pokusi się o jego zbadanie. Z drugiej strony jednak na logikę już teraz można powiedzieć, że mamy do czynienia z silną mitologizacją procesu. Jak słusznie zauważył kolega Iras metody prac rozbiórkowych legnickiej starówki w latach sześćdziesiątych nie mogły być nastawione na odzysk cegły. Patrząc na zdjęcia z tego okresu które ukazują piętrzące się sterty gruzów jest oczywiste, że z odbudową Warszawy nie mogło mieć to nic wspólnego, zresztą nie zgadza się to czasowo- a od tego właściwie powinno się rozpocząć te rozważania. Do tematu postaram się wrócić wieczorem, jest jeszcze jedna relacja którą warto przytoczyć.
Piotr Drab (2024-01-19 22:50:53) WSPANIAŁE UJĘCIE. DZIĘKI WIELKIE.
Filosss (2024-01-15 07:19:37) Zastanawiające są losy kamienicy z pierwszego planu. W sytuacji, gdy niemal cała staromiejska zabudowa poszła pod kilof - ta kamienica doczekała się remontu, by po 20 kilku latach również ulec rozbiórce. I dlaczego (na szczęście) przy życiu pozostały 3 kamienice na przeciw targowiska miejskiego?
Iras (Legzol) (2024-01-15 15:01:39) Plany, plany, plany zagospodarowania, czyli często widzimisię urzędnicze lub zwykła ignorancja. Kamienica moich rodziców od 1969 roku była przeznaczona do rozbiórki. Tym tłumaczono odmowę wszelkich modernizacji, ale... w 1976 r. postawiono rusztowanie i ściany pomalowano na "piękny kanarek". Budynek cały czas przeznaczony był do rozbiórki, ale na szczęście stoi do dzisiaj.
Filosss (2024-01-16 07:20:53) Konsekwencji w działaniu za PRLu brakowało - to fakt.