MENU
Północny fragment południowo-zachodniej części Rynku w Legnicy - (od lewej) budynek nr 7-8, kamienica nr 9 oraz budynek nr 10-11.

Dodał: Iras (Legzol)° - Data: 2018-02-22 22:50:24 - Odsłon: 1504
22 lutego 2018

Data: 2018:02:22 10:17:09   ISO: 200   Ogniskowa: 14 mm   Aparat: OLYMPUS IMAGING CORP. E-PL6   Przysłona: f/7.1   Ekspozycja: 1/320 s  


Budynek mieszkalny, dobudowany do południowego boku ocalałej kamienicy nr 9 (wcześniej 27). Budynek postawiony na miejscu dawnych kamienic 28/29 i 30, które zostały spalone, prawdopodobnie na początku maja 1945 r. a ich pozostałości zostały wyburzone na początku lat sześćdziesiątych XX w. Inwestorem była prawdopodobnie (tak jak pierzei północno-wschodniej) DBOR Wrocław (Dyrekcja Budowy Osiedli Robotniczych) a wykonawcą Przedsiębiorstwo Budownictwa Terenowego w Legnicy.
Źródło:
T. Gumiński (red.), Szkice legnickie, t. III, Wrocław 1966
(Iras-Legzol)

  • /foto/7099/7099088m.jpg
    2018
  • /foto/7100/7100815m.jpg
    2018
  • /foto/7100/7100848m.jpg
    2018
  • /foto/7101/7101020m.jpg
    2018

Iras (Legzol)°

Poprzednie: Budynek nr 7-8 Strona Główna Następne: Budynek nr 10-11


Kosa25 | 2018-03-06 09:47:36 | edytowany: 2018-03-06 09:48:19
Miałbym kilka spostrzeżeń dotyczących powyższego opisu obiektu. Mianowicie a) pozostałości dawnych kamienic 28/29 i 30 nie zostały wyburzone na początku lat sześćdziesiątych XX wieku. Proces ten miał miejsce nieco wcześniej - daty dokładnej nie znam. b),,Imitujący kamienicę nr 7/8'' w tym zdaniu tkwi pewien istotny problem związany z kwestią pojęć. Otóż czy dla większości obecnej zabudowy Rynku stosować możemy pojęcie odbudowy? Wyobrażmy sobie,że ktoś bogaty do tego sporu zaangażowałby dwóch żydowskich prawników. Jeden z nich mógłby twierdzić, że proces ten nie miał nic wspólnego z odbudową, nowo powstała zabudowa mieszkaniowa w niczym nie nawiązywała przecież do dawnej i powstała właściwie od zera, niejednokrotnie niszcząc relikty dawnej przeszłości (piwnice, mury itp.) Drugi natomiast mógłby argumentować, że była to odbudowa gdyż nowa zabudowa zachowała dawny układ urbanistyczny Rynku i swoją mieszkaniową funkcję. Oba te punkty widzenia są prawdziwe, choć sprawa ta jest oczywiście o niebo bardziej zawiła - właściwie należałoby prześledzić historię każdego pojedynczej kamienicy i zabudowy powstałej na jej miejscu po 1945. Wystarczy zabrać kogoś z innej części kraju by porównał ze sobą choćby wrocławski i legnicki Rynek, by przekonał się, iż termin odbudowy ma nieco inne znaczenie. Być albo nie być- oto jest pytanie. Odbudowa czy nie- to też jest pytanie i to moim zdaniem całkiem niezłe. Dobry temat na panel dyskusyjny- niestety zdaje się, że zarówno lokalna jak i krajowa inteligencja ma w głębokim poważaniu rozterki tego typu. A szkoda, bo tak naprawdę jest to całkiem ciekawe zagadnienie i chętnie bym się takiej dyskusji prawniczej przysłuchał.
Iras (Legzol) | 2018-03-06 15:39:31 | edytowany: 2018-03-06 15:40:00
Zacznę od punktu „b” Twoich zastrzeżeń. Co takiego nie pasuje Tobie w zwrocie „Budynek mieszkalny, dobudowany do południowego boku ocalałej kamienicy nr 9 (wcześniej 27), imitujący kamienicę nr 7/8.”? Dobudowano , nie odbudowano. Następnie „Budynek postawiony na miejscu dawnych kamienic 28/29 i 30” Znowu się wytłuszczę postawiony na miejscu dawnych... I znowu ani słowa o odbudowie. Wybudowano nowy budynek i oznaczono nr 7-8. Budynek dostawiono do kamienicy nr 9, a zatem budowla oznaczona nr 7-8 imituje kamienicę o tym właśnie numerze. Jak dla mnie jest to proste rozumowanie. Nie ma tu żadnych odniesień do odbudowy, bo takowej nie było (odbudowano zamek). Zastanawia mnie jedno: jak prosty zwrot „imitujący itd.” wywołał u Ciebie tak głębokie przemyślania na temat „odbudowa – nieodbudowa oto jest pytanie” :)) Teraz odniosę się do punktu „a”. Nie mam twardych dowodów potwierdzających zasadność, określonych przeze mnie, ram czasowych, ale bazując na mojej aktualnej wiedzy, spróbuję uzasadnić swój punkt widzenia. Dzieciństwo spędziłem wśród starej zabudowy centrum Legnicy. Normalnym widokiem, wręcz standardem można powiedzieć, były kompletnie wypalone kamienice, których puste oczodoły okien ścian frontowych straszyły do końca lat sześćdziesiątych XX w. Szczególnie pamiętam ścianę kamienicy (najbardziej pasuje mi ul. Chojnowska 20/22), gdzie za wypaloną ścianą frontową była kupa gruzu, na ścianach charakterystyczne dla sklepu rzeźniczego białe kafelki i... skrót na podwórko :) Takie „wypałki” tkwiły na swych miejscach do czasu rozbiórki i nikt się nimi nie przejmował. Ba, dla nas były to świetne miejsca do zabawy w czterech pancernych (nie licząc psa:). Dlatego nie sądzę, żeby akurat w Rynku takie „wypałki” rozebrano wcześniej niż przed postawieniem nowych budynków. Ale to są tylko moje teoretyczne, silnie subiektywne rozważania. Co do tego, że omawiane kamienice (na pewno dawna nr 28/29) zostały spalone przed rokiem 1946 (pozostaje tylko 1945 r. i pochodnie zwycięstwa), czego dowodem jest fotografia z archiwum fotograficznego PAP (fotka pap_19460101_05T.jpg, opisana: Legnica 1946 Legnica, 1946. Wykusz kamienicy Pod Przepiórczym Koszem (Rynek 40) ozdobiony dekoracją sgraffitową. Kamienica znajduje sie...) Na koniec mała uwaga na temat zagadnień nieopracowanych przez zawodowych historyków. A kto nam broni zająć się tymi tematami? Archiwa, czytelnie, biblioteki są dostępne dla wszystkich. Wystarczy odrobina chęci i trochę czasu :)
Kosa25 | 2018-03-07 00:23:04 | edytowany: 2018-03-07 00:23:16
Powiem tak - do dyskusji chciałbym wrócić jutro ( a właściwie dzisiaj) gdyż niewątpliwie warto ją kontynuować. Natomiast nieco abstrahując - co do amatorskich śledztw historycznych- to także jest sprawa mocno dyskusyjna. Mogą w ich wyniku powstać rzeczy interesujące - ale mogą też powstać rzeczy bezdennie głupie. Jednym z lepszym przykładów tego, że dobre chęci nie wystarczą jest koszmarny artykuł na Wikipedii . Ktoś miał dobre chęci- ale znajomości tematu zabrakło. W efekcie w artykule bzdura goni bzdurę. Autor artykułu powołał się na relację Lwa Kopielewa z Prus Wschodnich- a przecież są o niebo lepsze relacje niemieckich mieszkańców miasta - i do tego jeszcze niektóre z nich, prezentujące wybitną wartość są przetłumaczone na język polski! Podpis pod zdjęciem w artykule głosi: Północna pierzeja Rynku, bloki w miejscu średniowiecznej zabudowy. A czy autor opisu zdjęcia ma jakiekolwiek pojęcie o tym, kiedy średniowieczna zabudowa w tym miejscu przestała istnieć? Taki artykuł w moim mniemaniu wyrządza o niebo więcej szkód niż pożytku. CDN.
Filosss | 2018-03-07 07:24:27 | edytowany: 2018-03-07 07:24:54
Odbudowa - zdecydowanie NIE. To określenie zostało mocno wypaczone w okresie wczesnego PRLu - dodano dużo propagandy, populizmu i miano odbudowy uzyskały rozbiórki wraz z budową w nowych zupełnie nie związanych z pierwowzorem obiektów. W Legnicy ten temat nie wywołuje takich dyskusji, za to w "mojej" Warszawie ogromne i tu nikt nie określi mianem odbudowy obiektu, który powstał na gruzach z brakiem jakiegokolwiek związku z pierwotnym obiektem. Dowiązanie urbanistyczne to jedna pozytywna rzecz, ale w kontekście odbudowy kluczowa wydaje się architektura, a tu na legnickim Rynku nowa nie ma żadnego związku ze starą...
Kosa25 | 2018-03-07 20:27:16 | edytowany: 2018-03-07 20:27:34
Komentarz kolegi Filossa bardzo ciekawy- tak jak pisałem - to jest niezły temat na panel dyskusyjny. Wracając natomiast do sedna sprawy - zastanawia mnie zwrot ,, imitujący kamienicę nr 7/8''. Uważam bowiem, iż budynek nr 7-8 nie imituje żadnej kamienicy - ani swoich ,,poprzedniczek'' nr 28/29 i 30 ani dawnych kamienic nr 7 i 8 , które przecież znajdowały się po drugiej stronie Rynku :)
Iras (Legzol) | 2018-03-07 21:14:35 | edytowany: 2018-03-07 21:16:57
Komentarz kolegi Filosssa jest nie tyle ciekawy, co oczywisty :) Odbudową jest odrestaurowanie lub wzniesienie na nowo tego, co zostało wcześniej zniszczone. Nijak ma się do tego to, co wydarzyło się w Legnicy z zabudową centrum. W Legnicy też nikt (o zdrowych zmysłach:) nie określi odbudową zburzenie czegoś i postawienie na tym miejscu czegoś innego. Wypaczanie znaczenia słów jest dolegliwością każdej władzy, baz względu na jej pochodzenie. W PRL-u były repatriacje, spekulanci itp. W naszych czasach mamy takie twory jak, chociażby, "mapa drogowa wejścia Polski do unii europejskiej". Wracając do "odbudowy", powiedzcie w ilu publikacjach spotkaliście stwierdzenie "odbudowa legnickiej starówki"? Co do imitacji... usunąłem to słowo z opisu obiektu i zdjęć. Nic to nie kosztuje, a Ktoś może poczuć się lepiej :) A przy okazji Kolego Koso, proszę o opinię w sprawie
Filosss | 2018-03-08 10:49:10
Zauważam tu pewną analogię do oceny wydarzeń z 1945 r. tj, wyzwolenie czy zdobycie Legnicy:) Propaganda mówi wyzwolenie, fakty i zdrowy rozsądek, że Legnicę w 1945 r. zdobyto:)
Iras (Legzol) | 2018-03-08 11:10:59
Właśnie, bardzo dobry przykład.
Lekok | 2018-03-07 23:04:52
Rozumiem, że polscy prawnicy inaczej by zinterpretowali problem?
Kosa25 | 2018-03-08 19:21:27
Nakreśliłem na potrzeby dyskusji dwóch żydowskich prawników. W gruncie rzeczy ich narodowość jest bez znaczenia- moim założeniem było raczej ukazanie faktu, że dwóch intelektualistów mogłoby stoczyć ze sobą fascynującą batalię o znaczeniu pojęcia odbudowy. Nakreśliłem też coś zupełnie irracjonalnego - czyli wizję dyskusji naukowej finansowanej przez osobę prywatną na legnickim gruncie. W ilu publikacjach pada termin odbudowa legnickiej starówki- nie wiem, ale bez wątpienia pada - zważmy też na niezwykle ograniczoną ilość prac zajmujących się tematem gopodarki mieszkaniowej po 1945 r. Ograniczyłbym się do rozważań nad zagadnieniem odbudowy chwilowo tylko i wyłącznie Rynku. Czy w przypadku Legnicy można mówić o odbudowie Rynku? Żydowski (może też być polski lub egipski:) prawnik broniący tezy, że Rynek w Legnicy po wojnie został odbudowany nie stałby wcale na przegranej pozycji. Fakt zastosowania metody budownictwa uprzemysłowionego wcale nie jest czynnikim który mógłby obalić zręczną argumentację. Nikt nie kwestionuje faktu zniszczenia sporej części zabudowy Rynku w 1945 roku na skutek pożarów będących dziełem czerwonoarmistów. I tutaj jest pole do popisu dla prawnika- z dziecinną łatwością mógłby on wykazać, iż gros zniszczonej zabudowy powstał w wyniku przemian XIX i XX wieku, typowych dla wielu miast europejskich. Mógłby on twierdzić, że autentyczna tkanka historyczna Rynku już wcześniej została w sposób trwały i nieodwracalny zaburzona. Jaka więc zabudowa miałaby zostać odbudowywana choćby w roku 1961 - ta XIX-wieczna czy ta z rysunków F.B. Wernera? W dniu dzisiejszym nie dysponuję wiedzą, która pozwalałaby mi na jednoznaczny osąd sytuacji. Nie wiem czy istniała koncepcja odbudowa legnickiego Rynku według programu „polskiej szkoły konserwatorskiej'' do 1956 roku. Nie wiem w jakim stanie technicznym były rozbierane kamienice pierzei wschodniej i zachodniej. Nie wiem czy jakakolwiek z nich została rozebrana w celu odbudowy stolicy. Nie wiem także dlaczego niektóre zniszczone obiekty w Rynku ,,dożyły'' przynajmniej do 1957 roku, by niedługo póżniej (do 1961 r.) zostać rozebrane. Wiem natomiast jedno - kiedyś tematem tym zajął się kompletny ignorant. Całość jego wywodów jest tak kuriozalna, iż nie warto moim zdaniem o nich wspominać. I ktoś w tym momencie mógłby się do mnie ,,przyburać'' - skoro jesteś taki mądry to sam napisz coś wartościowego. Na ten zarzut odpowiedziałbym- z przyjemnością- tylko, że stworzenie choćby niewielkiego opracowania, które posiadałoby niekwestionowane walory merytoryczne kosztowałoby mnie dziesiątki godzin pracy - ile czasu zajęłaby sama rzetelna kwerenda archiwalna... Dodatkowo nie rozumiejąc wielu zagadnień prawno-technicznych musiałbym korzystać z porad specjalistów - prawników, inżynierów, konserwatorów zabytków - aby praca ta przedstawiała jakąś wartość. Nie jest moją winą, że miasto/państwo/lokalna inteligencja nie wywiązują się z szeregu swoich obowiązków. Rozumiem doskonale, że naukowym opracowaniem legnickiej architektury modernizmu zajęła się niegdyś niemiecka badaczka - powstała wartościowa publikacja- bardzo pięknie. Natomiast podjęcie się opracowania tematu legnickiej architektury mieszkaniowej powstałej po 1945 roku zdaje się nie interesować nikogo. Wszystkie, absolutnie wszystkie żródła są w języku polskim - a opracowania jak nie było tak nie ma. I tym ,,pozytywnym'' akcentem myślę, iż dyskusję można chyba zamknąć.
Iras (Legzol) | 2018-03-08 20:38:10
Oczywiście, jak najbardziej trzeba dyskusję zamknąć. Zwłaszcza, że była o niczym. Chciałeś sobie popisać i popisałeś :)
Filosss | 2018-03-09 07:57:08 | edytowany: 2018-03-09 07:57:39
Zapominamy o podstawowej kwestii - przyczynach odbudowy. Ta zawsze powinna być następstwem utraconych budynków w wyniku zniszczeń wojennych czy np. katastrofy budowlanej. Określanie mianem odbudowy budynków, które powstały w wyniku zaplanowanych, zamierzonych i zrealizowanych rozbiórek - przy całkowitym braku związku z pierwowzorem - to absurd...
Kosa25 | 2018-03-09 18:34:58
Dyskusja zainicjowana powyższą fotografią wcale nie jest o niczym - jest o odbudowie legnickiego Rynku po 1945 roku, o związanych z nią różnicach w interpretacji pojęć i nie tylko :) Tak z czystej ciekawości przewertowałem nieco swoją biblioteczkę i odwiedziłem jedną z bibliotek. W jednej z publikacji pojawia się termin ,,odbudowany'' Rynek, natomiast w większości pojawia się termin odbudowa. Jest to na szczęście rzecz o tyle prosta, że autorów piszących o tym zagadnieniu do 1989 roku i póżniej właściwie można chyba policzyć na palcach jednej ręki. Najwięcej pisał o tym dr Zygmunt Szkurłatowski, który konsekwentnie terminu odbudowy (zarówno Rynku jak i Starego Miasta) używał, zarówno przed 1989 jak i póżniej (patrz np. monografia miasta z 1998 roku). Kolego Filoss- ja o niczym nie zapominam. Sygnalizuję natomiast, iż właściwie prawie nic o genezach tych rozbiórek nie wiemy. Prywatnie podejrzewam, iż spory wpływ na rozbiórkę wypalonej części zabudowy legnickiego Rynku miała Uchwała nr 666 Prezydium Rządu z 20 sierpnia 1955 roku w sprawie planowej akcji usunięcia zniszczeń wojennych w miastach i osiedlach . Ale głowy dać nie mogę - nie chcę natomiast formułować nonsensownych tez na podstawie własnych podejrzeń i spostrzeżeń- działania takie zostawiam lokalnej prasie, która sztukę tą opanowała do perfekcji. Żeby mieć jasność- myślę teraz o rozbiórkach przeprowadzonych do 1963 roku , przed rozpoczęciem budowy osiedla Legnica ,,Centrum''. Zdjęcia z epoki doskonale pokazują, iż miejsce rozebranych kamienic powyższej pierzei Rynku zajęła pusta przestrzeń, częściowo łagodzona przez założenia zieleni miejskiej - charakterystyczny zresztą proces dla wielu zespołów staromiejskich tzw. Ziem Odzyskanych. Jednocześnie przypomniałem sobie, że kiedyś dyskusja o zniszczeniu Starego Miasta w Legnicy się odbyła, notabene byłem jej świadkiem i zabrałem nawet głos. Na dyskusji tej niestety żadnych żydowskich prawników nie było- a szkoda bo fakt ten podniósłby poziom intelektualny o jakieś 400,500 %. Głos za to zabrał lokalny dziennikarz, który z miną specjalisty wypowiedział zdanie w stylu: ,,no, takim zagorzałem przeciwnikiem niemieckiej przeszłości miasta był ksiądz Łączyński''. Coż odrzec można było na tak idiotyczne dictum? Równie dobrze człowiek ten mógł powiedzieć coś o Kubusiu Puchatku- tyle samo by to wniosło merytorycznie do dyskusji. Rozumiem więc, iż zdaniem dziennikarza winą za zniszczenie legnickiej starówki obarczyć można ksiądza Łączyńskiego- trudno będzie znależć jakiekolwiek dowody na potwierdzenie tej nowatorskiej tezy, ale dla legnickich orłów żurnalistyki nie będzie to rzecz niemożliwa. Z drugiej strony dzięki dyskusji owej odkryłem rzecz niezwykle interesującą. Obiektywna, pozbawiona emocji próba rekonstrucji wydarzeń sprzed lat nie wzbudza większego zainteresowania. Za to olbrzymim zainteresowaniem cieszą się ,,szkoły'' poglądów w których kolokwialnie rzecz ujmując można komuś ,,dowalić''- czy to Armii Czerwonej czy to przedstawicielowi lokalnego duchowieństwa bądż też służbom konserwatorskim z epoki. Gdzieś głęboko w ludzkiej mentalności tkwi najwyrażniej biało-czarny obraz świata. Niejako czuję się nieco ofiarą tych ,,szkół'' ponieważ przez lata sam podobnymi bzdurami nasiąkałem. Gdzieś człowiek w swojej świętej naiwności wieki temu wierzył, że jeśli jakiś dziennikarz coś o historii Legnicy napisze to zrobi to rzetelnie. Po latach natomiast odkryłem, że w większości jest to szereg bzdur, do granic możliwości napompowany ideologią i zupełnie zbędnymi emocjami. Zresztą my też głupią rzecz teraz robimy- zastanawiamy się nad jakimiś pojęciami, kamienicami spalonymi lata temu, planami odbudowy- po co, w jakim celu? I tak nikt o tym nie pamięta. Nie lepiej flaszkę otworzyć, disco polo sobie włączyć- i jakoś to będzie...
Lekok | 2018-03-09 22:28:39
Myślę, że kol. Kosa25 powinien skorygować zapis o żydowskich prawnikach, bo to niczego do problematyki odbudowy nie wnosi a jedynie wpisuje się w określony klimat.